Naukowcy przewidują, że jeśli obecne zmiany klimatyczne się utrzymają, to za kilka lat południowy Spitsbergen może zmienić się nie do poznania. Jeśli lodowce Hornbreen i Hambergbreen będą nadal się wycofywać i stopnieje kilka kilometrów lodu to ok. 2050 roku fiord Hornsund stanie się cieśniną. Tym samym Sørkapp Land stanie się wyspą archipelagu Svalbard.
Hornbreen – Hambergbreen widziane z samolotu
Hornsund – spakowanie i płyniemy dalej
Po żegludze ze stolicy Svalbardu, Longyearbyen przybyliśmy do Polskiej Stacji Hornsund. Spędzamy tu zaledwie jeden, jednak bardzo intensywny dzień. Musimy rozpakować skrzynie, które zostały wysłane do stacji dwa miesiące przed naszym przyjazdem. Następnie kompletujemy sprzęt, oraz sprawdzamy, czy urządzenia pomiarowe działają poprawnie. Przygotowujemy także kamery, stelaże, sondy oraz kombinezony ochronne. Te ostatnie pozwalają na przeżycie przez kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt minut po wpadnięciu do arktycznej wody. Dodatkowo prawidłowo ubrane oraz zapięte sprawią, że uwięzione w kombinezonie powietrze będzie utrzymywać nieszczęśnika na powierzchni. Polarnicy nazywają je „Hansenami” lub też „Vikingami”. Miałem przyjemność celowo przetestować jeden z nich w arktycznej wodzie. Zdał egzamin wprost idealnie.
Testujac kombinezon „Viking”
Spakowani i uzbrojeni w strzelby oraz nowe urządzenia pomiarowe wsiadamy znów na Magnusa Zarembę i ruszamy w stronę wschodniego wybrzeża – zatoki Hambergbukta.
Nasza droga na wschodnie wybrzeże
Wschodnie wybrzeże – Hambergbukta
W zatoce spędzamy trzy dni, podczas których bardzo dużo się dzieje. Na początku pogoda nie rozpieszcza – mgła oraz temperatura w okolicy zera szybko wychładzają organizm. Pomimo tego udajemy się na rekonesans. Musimy znaleźć potencjalne miejsca montażu urządzeń pomiarowych oraz kamer timelapse. Warunki są bardzo nieprzychylne i na Magnusa wracamy mocno przemarznięci, wyczekując ciepłej herbaty oraz śpiwora.
Powrót z pracy terenowej
Następnego dnia budzimy się w zupełnie innym miejscu. Pełne słońce, błękitne niebo, brak najmniejszej chmurki na horyzoncie. Dopiero teraz widać majestat oraz niesamowitość wschodniego wybrzeża. Dzikie, skaliste brzegi oraz lodowe klify o długości kilku kilometrów na długo zapadają w pamięć.
Zwróć uwagę na brązową wodę lodowcową, która miesza się z wodą morską
Magnus Zaremba na wschodnim wybrzeżu Svalbardu
Z dużo większym entuzjazmem ruszamy do pracy.
We wcześniej wybranych lokalizacjach montujemy czujniki pomiaru temperatury, ciśnienia, a także kamerę timelapse. Ta ostatnia ma za zadanie co sekundę fotografować klif lodowy. W ten sposób chcemy zaobserwować i uchwycić mechanizm cielenia, czyli odłamywania się gór lodowych od lodowca.
Kamera timelapse
W tym czasie jestem odpowiedzialny za loty dronem oraz uwiecznienie klifu lodowego.
Klif lodowca widziany z drona
Podczas jednego z lotów o mały włos udało mi się uniknąć wypadku. Phantom 3, który był kilkaset metrów ode mnie, nagle zaczął szwankować z połączeniem GPS. Jego pozycja przestała być stabilna, wiatr zaczął go bardzo mocno znosić. Gdy tylko zobaczyłem, że dzieje się coś złego, jak najszybciej spróbowałem wrócić maszyną na Magnusa. Niestety brak stabilizacji uniemożliwiał lądowanie na łodzi. Podjąłem więc szybką decyzję o posadzeniu drona na plaży. Pomimo znacznej prędkości przy lądowaniu, i łamiącym się obrazem na telefonie (dron zaczął całkowicie wariować) szczęśliwie udało się go posadzić na piasku.
Dzień jak co dzień, latamy dronem
Podczas lotów na wysokich szerokościach geograficznych niestety mogą zdarzyć się takie niespodziewane sytuacje. Producent nie obejmuje gwarancją ewentualnych wypadków, które nastąpią w tak odległych rejonach. System satelitów GPS potrafi być zawodny, zwłaszcza w dniach zwiększonej aktywności na Słońcu. Jak sprawdzić, czy Słońce jest dziś aktywne? Możemy zobaczyć tzw. Kp indeks, wpisując go w znaną wyszukiwarkę. Wartość powyżej 3 może zakłócić poprawne funkcjonowanie naszego drona. Na Svalbardzie nie mieliśmy możliwości jego sprawdzenia, z oczywistego powodu – brak internetu.
Kilkadziesiąt lat temu cała zatoka Hambergbukta była pokryta przez lodowce.
Na wskutek rosnącej na Svalbardzie temperatury następuje ich stopniowe wycofywanie się. Zdecydowaliśmy się wyjść na jedną z okolicznych gór, żeby na własne oczy zobaczyć istniejący jeszcze „korek” lodowy, który tworzą lodowce Hambergbreen oraz Hornbreen i w ten sposób łączą Spitsbergen z Sørkapp Land.
Pontonem na Magnusa
Po południu dobijamy pontonem do brzegu, przechodzimy przez wycofujący się lodowiec oraz ruszamy w stronę góry Professorrygen. Pokonujemy skaliste zbocza, które przypominają luźno usypane kupy żwiru. Pewnie do tej pory w tym miejscu nie stanęło wiele innych osób. Po krótkiej, ale intensywnej wspinaczce zdobywamy Professorryggen.
W drodze na szczyt Professorryggen
Ze szczytu góry rozciąga się niesamowita panorama. Bardzo dobrze widać korek lodowy Hambergbreen – Hornbreen, zatokę gdzie zakotwiczony jest Magnus Zaremba oraz fiord Hornsund.
Zatoka Hambergbukta
Na szczycie Professorryggen (ok. 24 w nocy)
Lodowiec widziany z lotu drona
Jeśli te lodowce będą się nadal wycofywać w tak szybkim tempie, to naukowcy przewidują, że za ok. 30 – 50 lat w miejscu, gdzie obecnie jest Hambergbreen oraz Hornbreen powstanie cieśnina. Wtedy Sørkapp Land zostanie wyspą. To wydarzenie może mieć znaczny wpływ na ekosystem Svalbardu. Zazwyczaj wody ze zachodu są cieplejsze – wpływ na to ma prąd zatokowy – Golfsztrom. Natomiast na wschodzie są one z reguły o kilka stopni zimniejsze. Mieszanie się tych dwóch mas wód może zmienić dotychczasowy sposób funkcjonowania ekosystemu.
Przewidywanie wycofywania się lodowców Hamberg-Horn (Grabiec et al.)
Na statek wracamy ok. 3 w nocy. Jednak nie ma konieczności wyciągania czołówki, której nawet nie mamy w plecakach. Przecież jesteśmy w Arktyce, gdzie obecnie trwa dzień polarny. Słońce, które wisi nisko nad horyzontem, daje niesamowicie piękne światło. Nasz statek, lodowce, oraz cała dzika i surowa okolica wygląda w nim nadzwyczaj pięknie. Zobaczcie sami (film)!
Magnus Zaremba podczas dnia polarnego (ok. 3 w nocy).